W azylu pojawiła się świnka wietnamska, a właściwie Pan Świnek o imieniu Jacek.
Bardzo cieszyliśmy się, że możemy śwince dać bezpieczną przystań. Niestety proza życia okazała się straszna… Przez donos do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej zostaliśmy poddani kolejnej kontroli, tym razem z powodu Jacka. Zagrożenie ASFem jest znikome, bo to nie jest świnka hodowlana, w dodatku Jacek jest wykastrowany, ale służby były nieubłagane i przedstawiły nam dwa rozwiązania, albo świnka będzie miała własny wybieg i zakaz kontaktu z innymi zwierzakami, albo zostanie „zutylizowana”. Nie mogliśmy nawet przełknąć tego słowa, bo jak o takim słodkim zwierzaku, chętnym do interakcji, przychodzącym na zawołanie, może na pomyśleć o utylizacji … jak o …. brak słów.
Informacja od razu pojawiła się z naszych mediach społecznościowych, Wypowiedź „na gorąco” możecie odtworzyć poniżej.
Postawiono nam ultimatum – oczywiście podjęliśmy wyzwanie by ratować Jacka.
Musieliśmy spełnić szereg wymagań (jak przy masowej hodowli świń) osobne pomieszczenie, osobny wybieg, maty i lampy dezynfekcyjne… Stworzenie osobnego wybiegu dla jednego mieszkańca, to ogromne wyzwanie i ogromne koszty. Wolontariusze ruszyli do pracy, jednak potrzebne były materiały budowlane, bo niestety dobrymi chęciami dachu nie zbudujemy. Ania utworzyła w internecie zbiórkę.
Bardzo liczymy na Wasze wsparcie by uratować Jacka!
On uwielbia ludzi! Nie możemy go zawieść~!